Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie, m.in. do tego, aby wyświetlić dopasowaną ofertę oraz zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie, które wykorzystujemy w celu jej dostosowywania do potrzeb użytkowników. Nie musisz obawiać się o swoją prywatność.
Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.

Ankieta

Czekaj...

Tygodnik Solidarność

Tygodnik Solidarność

Rekreacja i kultura

W opracowaniu

 

Tani jak Polak

2014-05-05

Polska stała się Chinami Europy. W porównaniu z innymi krajami mamy bardzo tanich pracowników – przekonuje prof. Krzysztof Rybiński, były (w latach 2004-08) wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, a obecnie rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie na łamach „Rzeczpospolitej”.

Jak podkreśla ekonomista nieustanny lament przedsiębiorców nad rzekomo wysokimi tzw. pozapłacowych kosztami pracy w Polsce nie ma żadnego potwierdzenia w dostępnych danych statystycznych.

Według raportu OECD Taxing Wages najwyższe narzuty na płace wśród krajów OECD były w rozwiniętych krajach Unii Europejskiej (dane dotyczą modnego ostatnio w kręgach unijnych modelu rodziny, czyli singla zarabiającego średnią płacę w danym kraju). Prowadzi Belgia (55,8 proc.), drugie miejsce zajmują Niemcy (49,3 proc.), potem Austria, Węgry i Francja (49 proc.) i Włochy (48 proc.). Szwecja i Finlandia, które intuicyjnie podejrzewalibyśmy o przewodzenie w tej kwalifikacji, zajmują dopiero kolejne miejsca z wynikiem 42–43 proc. Nasi południowi sąsiedzi mają te koszty na poziomie 41–42 proc., w Polsce wynoszą 36 proc., w Wielkiej Brytanii i USA 31 proc.
Można zatem wnioskować, że w porównaniu z krajami zamożnymi pozapłacowe koszty pracy w Polsce są na poziomie średnim lub niskim.

Jednocześnie prof. Rybiński przypomina, iż

W 2012 roku Polska była najbiedniejsza spośród wszystkich krajów OECD, Polacy przeciętnie zarabiali rocznie równowartość 13 tysięcy dolarów. Przed nami byli: Węgrzy (13.400), Estonia (15.100), Słowacy (15.300), Czesi (16.000). W nękanej od kilku lat kryzysem i recesją Grecji przeciętne wynagrodzenie roczne wynosiło 25.500 dolarów. Z polskiej perspektywy to nie wygląda na kryzys. Najbogatsi Szwajcarzy zarabiali przeciętnie 90 tysięcy dolarów rocznie.

Zwraca także uwagę, że niskie płace nie są warunkiem rozwoju gospodarczego, ani też sposobem na tworzenie nowych miejsc pracy i walkę z bezrobociem.

Niemcy mają prawie najwyższe pozapłacowe koszty pracy na świecie, a rozwijają się świetnie i mają najniższe bezrobocie. Ale Niemcy mają inne atuty, wysoką innowacyjność i bardzo wiele globalnych firm, jak się ma takie atuty, to można sobie pozwolić na wysokie koszty pracy.
Polska niestety nie ma ani wysokiej innowacyjności, ani wielu globalnych firm, wręcz przeciwnie – w obu obszarach ma bardzo słabe wyniki.

Co gorsza polski rząd od lat prowadzi politykę niskich wynagrodzeń i wysokiego bezrobocia. Przynosi ona milionowe zyski międzynarodowym koncernom i dlatego jest dobrze przyjmowana przez tzw. rynki finansowe (najczęściej spekulacyjne), ale równocześnie nie rozwiązuje żadnych problemów społecznych, nie prowadzi do rzeczywistego rozwoju kraju, a polskich pracowników i ich rodziny wpędza w biedę oraz pętlę zadłużenia.

Zmienić to mogą tylko ludzie walczący o swoje prawa i interesy, zorganizowani w silne, skuteczne związki zawodowe – takie jak NSZZ Solidarność.

Cały komentarz prof. Krzysztofa Rybińskiego „Tani jak Polak” można przeczytać tutaj.

(opr. inf)