Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie, m.in. do tego, aby wyświetlić dopasowaną ofertę oraz zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie, które wykorzystujemy w celu jej dostosowywania do potrzeb użytkowników. Nie musisz obawiać się o swoją prywatność.
Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.

Ankieta

Czekaj...

Tygodnik Solidarność

Tygodnik Solidarność

Rekreacja i kultura

W opracowaniu

 

Oburzeni kontra pazerni

2013-03-19

Umowy śmieciowe są przekleństwem wszystkich. Ich nieopłacone przez pracodawców koszty spadają na podatników – stwierdza Jacek Żakowski, publicysta tygodnika „Polityka”, analizując narastającą falę niezadowolenia społecznego.  – Mamy najdzikszy rynek pracy w Unii.

Odnosząc się do sobotniego (16 marca 2013) spotkania Platformy Oburzonych w stoczniowej Sali BHP znany raczej z liberalnych poglądów dziennikarz przyznał podczas cotygodniowych „gościnnych występów” (taki tytuł nosi jego rubryka) w poniedziałkowej „Gazecie Wyborczej” przyznał, że też jest oburzony, a słowa Piotra Dudy, przewodniczącego NSZZ Solidarność były nie tylko przekonujące, ale i oczywiste.

To, co kolejne rządy zrobiły z prawem pracy jest oburzające. Szkodzi nie tylko pracownikom, ale gospodarce, budżetowi, ubezpieczeniom społecznym i uczciwym przedsiębiorcom. Umowy śmieciowe są przekleństwem wszystkich. Ich nieopłacone przez pracodawców koszty spadają na podatników. Dziesięć lat temu mogliśmy wierzyć, że takie uelastycznienie opłaci się wszystkim. Od lat widać, że tak nie jest.

Szczególnie dużo uwagi publicysta poświęcił płacy minimalnej, której podniesienia od lat systematycznie domaga się NSZZ Solidarność.

To, co się stało z płacą minimalną, też jest oburzające. Jej zamrażanie, a teraz utrzymywanie na niskim poziomie, i brak minimalnej płacy godzinowej także szkodzi nie tylko wyzyskiwanym pracownikom, ale gospodarce, popytowi, budżetowi i ubezpieczeniom społecznym. Poza pazernością brutalnie lobbującego i wąsko myślącego biznesu, który – jak pisze prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców – ma „głęboko w dupie” wszystko poza swoim doraźnym interesem, nie ma powodu, żeby ochroniarze, kelnerzy, sprzątaczki zarabiali mniej, niż trzeba na skromne przeżycie. I żeby ich bieda obciążała pomoc społeczną.

Jacek Żakowski zawrócił również uwagę, że za tragiczną sytuacja młodego pokolenia winę ponosi nie tyle ostatni kryzys gospodarczy, co zaniechania rządzących naiwnie wierzących we wszechmoc „niewidzialnej ręki rynku”:

puszczenie wyższej edukacji na rynek zmarnowało czas, pieniądze i mózgi sporej części młodego pokolenia, też jest oburzające. A produkcja niezatrudnialnych licencjatów „tego-i-owego” trwa przy akceptacji państwa. W dużym stopniu za państwowe pieniądze

Przypominał także, że szczególnie hojni dla partyjnych kolegów – jak chociażby z premiami po 1,3 mln zł dla szefów państwowej spółki, wypłaconej za to, że UEFA zorganizowała piłkarskie Euro – (a również dla samych siebie) politycy jednocześnie tworzą przepisy nieprzyjazne dla milionów Polaków, szczególnie tych mniej majętnych.

A premie dla menedżerów z politycznego klucza opłacanych, jakby trzeba było o nich walczyć z Coca-Colą? A robione na kolanie zmiany wpływające na życie milionów ludzi (…) Trudno jest nie być oburzonym, kiedy się o tym (i nie tylko) pamięta. Dla silnych, zdrowych, zamożnych to nie ma wielkiego znaczenia. Ale im człowiek jest słabszy, tym bardziej musi być oburzony.

Podsumowując publicysta stwierdził, iż

Polsce dobrze by zrobiło, gdyby w Sali BHP silna opozycja oburzonych na rzeczywistość powstała. Zwłaszcza, gdyby umiała się nie tylko oburzać, ale też realistycznie żądać.

Po czym, zwracając się do szefa Solidarności Jacek Żakowski zaapelował:

panie przewodniczący, niech pan będzie szczerze, gorąco i twórczo oburzony. Niech pan oburzonych zbiera wokół siebie. Niech pan żąda od władzy. To jest najlepsza tradycja Solidarności. Tego w kraju demokratycznym potrzeba.

Cały artykuł Jacka Żakowskiego „Oburzony nie zmielony” można przeczytać tutaj.

(opr. inf)