Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie, m.in. do tego, aby wyświetlić dopasowaną ofertę oraz zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie, które wykorzystujemy w celu jej dostosowywania do potrzeb użytkowników. Nie musisz obawiać się o swoją prywatność.
Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.

Ankieta

Czekaj...

Tygodnik Solidarność

Tygodnik Solidarność

Rekreacja i kultura

W opracowaniu

 

Biedni pracujący Polacy

2015-06-20

Co siódmy pracujący Polak żyje w biedzie – wynika z raportu Instytutu Polityki Społecznej UW. Za sprawą polityki obecnego rządu forsującego oparcie gospodarki o niskie płace, na stanie się biednym pracującym narażeni są dziś wszyscy – biedakami jest aż 25 proc. zatrudnionych na umowach śmieciowych (czyli co czwarty!), ale także 7 proc. racowników mających umowy stałe.

W statystyce GUS, w zależności od przyjętej metodologii, mówi się o ubóstwie skrajnym (minimum egzystencji), ustawowej granicy ubóstwa (można wówczas liczyć na wsparcie z pomocy społecznej), a także relatywnej granicy ubóstwa (liczonych jako 50 proc. średnich wydatków ogółu gospodarstw domowych). Z raportu opublikowanego w tym miesiącu przez GUS wynika, że w skrajnej biedzie żyło w zeszłym roku 7,4 proc. Polaków, poniżej ustawowej granicy ubóstwa znalazło się 12,2 proc. (czyli co ósma obywatel jest zmuszony do korzystania z pomocy społecznej), natomiast poniżej relatywnej granicy ubóstwa – 16,2 proc.

Nie ma nic gorszego, bardziej poniżającego pracownika niż niemożność utrzymania siebie i rodziny, pomimo ciężkiej, uczciwej, trwającej cały miesiąc pracy – podkreśla Piotr Duda, przewodniczący NSZZ Solidarność. – Sam tego doświadczyłem, pracując jeszcze w hucie w Gliwicach, gdzie pracowałem ciężko cały miesiąc i nie mogłem utrzymać swojej żony i dwójki małych dzieci.

Niestety brakuje pełnych danych dotyczących pracujących biednych w naszym kraju. Nikt bowiem nie bada systematycznie tego problemu.

Ostatnie porządne badania zrobił CBOS w 2008, dziś mamy 2015, a wciąż wszyscy na nie się powołują, bo nie ma innych – mówi w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną dr Rafał Muster, socjolog zajmujący się problematyką rynku pracy z Uniwersytetu Śląskiego – Tak jak gdyby nie było kryzysu światowego, jak gdyby nie było zmasowanego uelastyczniania rynku pracy, jak to się ładnie nazywa.

Eksperci na podstawie posiadanych danych i analiz podkreślają, że wbrew pozorom wśród tzw. ubogich pracujących nie znajdują się tylko osoby słabo wykształcone – 28 proc. z nich ma wykształcenie średnie, a 4,5 proc. wykształcenie wyższe! Ponadto 89 proc. ubogich pracujących w Polsce zatrudnionych jest w pełnym wymiarze czasu pracy! Czyli pracują na cały etat, choć często go nie mają, ale także wielu „etatowców” nie jest w stanie zapewnić sobie utrzymania. Potwierdza to raport Komisji Europejskiej (więcej czytaj tutaj), zgodnie z którym m.in. w Polsce głównym czynnikiem ubóstwa osób pracujących jest duża liczba stanowisk pracy nie dających pewności zatrudnienia. W naszym kraju w tej kategorii dominują pracownicy zatrudnieni przez agencje pracy tymczasowej oraz na podstawie umów cywilnoprawnych, mimo że wykonują prace w pełnym wymiarze czasu. Łącznie liczba biednych pracujących (a często zapracowanych) Polaków przekracza 2 miliony!

Solidarność od dawna domaga się od rządu wyeliminowania stosowania śmieciowych umów o pracę oraz patologicznego samo zatrudnienia i jednocześnie prowadzenia skutecznej polityki państwa ukierunkowanej na tworzenie stabilnych miejsc pracy, chroniących pracowników przed ubóstwem (więcej czytaj tutaj). Cztery lata temu złożyliśmy w Sejmie obywatelski projekt dotyczący płacy minimalnej, który zakładał, że szybkość wzrostu minimalnego wynagrodzenia zależałaby od tempa wzrostu gospodarczego (więcej czytaj tutaj). Projekt poparło około 350 tys. obywateli, jednak utknął w tzw. sejmowej zamrażarce i wiele wskazuje na to, że – zajęci konsumpcją ośmiorniczek – posłowie obecnej kadencji nie zdążą się nim zająć...

Sytuację biednych pracujących pogarsza dodatkowo brak systematycznego wzrostu płac. Przykładowo w tyskim Fiacie zbiorowych podwyżek płac nie było od czterech lat i tym  samym – tylko za sprawą inflacji – realnie zmalały one o ponad 9,1 proc. Dlatego też NSZZ Solidarność żąda w FCA Poland podwyżki zbiorowej w równej kwocie 500 zł dla każdego zatrudnionego. (więcej czytaj tutaj)

(inf)