Nasza strona internetowa wykorzystuje pliki cookie, m.in. do tego, aby wyświetlić dopasowaną ofertę oraz zbierać dane, dotyczące ruchu na stronie, które wykorzystujemy w celu jej dostosowywania do potrzeb użytkowników. Nie musisz obawiać się o swoją prywatność.
Pliki cookie zawierają wyłącznie anonimowe informacje.
Jeśli chcesz zrezygnować z korzyści, które dają Ci pliki cookie, możesz to zrobić, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Tutaj dowiesz się, jak to zrobić.

Ankieta

Czekaj...

Tygodnik Solidarność

Tygodnik Solidarność

Rekreacja i kultura

W opracowaniu

 

Nie dajmy się wykorzystywać!

2014-11-22

Wyższe pensje trzeba sobie wywalczyć samemu. Zamiast stękać nad swoim losem, trzeba się organizować w związki zawodowe. Mówiąc wprost – tworzyć siłę i działać razem – podkreśla Marek Lewandowski w komentarzu na łamach „Tygodnika Solidarność”.

Analizując najnowszy raport NBP rzecznik Komisji Krajowej NSZZ Solidarność stwierdza:

Kolejny raporty NBP i kolejne uderzenie w liberalnych patafianów od ekonomii i ekspertów pracodawców, którzy epatują tezą, że w Polsce za pracę płaci się jak za wódkę. Otóż okazuje się, że koszty pracy są najniższe od kilkunastu lat. I to pomimo rekordowego wzrostu wydajności. Od 2000 roku jej wzrost to 108 proc., gdzie wzrost płacy nominalnej to zaledwie 80 proc.
Ale to nie wszystko. Udział wynagrodzeń w kosztach spadł z 65 proc. w 2001 do 54 proc.!!! I jak stwierdził w wypowiedzi dla Pulsu Biznesu główny ekonomista Polityki Insight Adam Czerniak – główną barierą, która powstrzymuje wzrost płac jest w ostatnim czasie niechęć firm do dawania podwyżek. Czyli? Pracodawcy mogą, ale nie chcą i nie muszą dawać podwyżek. Mamy elastyczny rynek pracy, duże bezrobocie, niewydolny wymiar sprawiedliwości, który zapewnia bezkarność i mamy słabych niezorganizowanych pracowników.

To wszystko pozwala pracodawcom maksymalizować zyski kosztem pracowników.

Jak poinformował na jednej z konferencji ekonomista Stephane Portet, polscy pracodawcy mają najwyższą w Europie marżę na godzinie pracy swoich pracowników. Co to oznacza? To, że w stosunku do swoich kolegów pracodawców z zachodu zarabiają więcej. Stąd zyski pracodawców są europejskie, a pensje pracowników białoruskie.

Co więcej taką sytuację wspiera polski rząd, który od lat prowadzi politykę niskich wynagrodzeń oraz wysokiego bezrobocia. Przynosi ona milionowe zyski międzynarodowym koncernom i dlatego jest dobrze przyjmowana przez tzw. rynki finansowe (najczęściej spekulacyjne), ale równocześnie nie rozwiązuje żadnych problemów społecznych, nie prowadzi do rzeczywistego rozwoju kraju, a polskich pracowników i ich rodziny wpędza w biedę oraz pętlę zadłużenia. Jak zauważa prof. Krzysztof Rybiński, były (w latach 2004-08) wiceprezes Narodowego Banku Polskiego „Polska stała się Chinami Europy. W porównaniu z innymi krajami mamy bardzo tanich pracowników” (więcej czytaj tutaj).

Problem jednak w tym, że opieranie gospodarki jedynie na niskich kosztach pracy jest drogą prowadzącą na manowce. Według danych Eurostatu koszty pracy w Polsce należą do najniższych w Europie (więcej czytaj tutaj), co jest korzystne jedynie dla firm szukających jedynie taniej siły roboczej. Dla pracowników oznacz zaś, że zarabiają za mało biorąc pod uwagę ich wydajność pracy.

Na własnej skórze (oraz kieszeni) boleśnie odczuwają to pracownicy polskich zakładów Fiata. Od trzech lat FAP i innych spółkach nie było podwyżki płac, choć w tym czasie systematycznie rośnie obciążenia pracowników zadaniami, a załoga tyskiego FAP osiąga najwyższe standardy jakości pracy, potwierdzane złotym certyfikatem WCM. Tymczasem powinno być oczywiste, że za codzienną dobrą pracę należy się godne wynagrodzenie! Dlatego też NSZZ Solidarność żąda podwyżki stawek zasadniczych wszystkich pracowników FAP o 2,50 zł na godzinę, czyli 420 zł miesięcznie za kodeksowy czas pracy od poniedziałku do piątku (więcej czytaj tutaj).

Dlatego też we własnym dobrze pojętym interesie warto zorganizować się w szeregach NSZZ Solidarność. Załoga ma bowiem prawo do udziału w wypracowanych przez siebie zyskach. Tylko w FAP za trzy ostatnie lata wyniosły prawie pół miliarda złotych (więcej czytaj tutaj), a w tym roku szacowane są na poziomie 300 mln zł.

Pamiętajmy, że zorganizowani mają lepiej, a stojący z boku indywidualiści, co najwyżej – jak zauważa Marek Lewandowski – indywidualnie dają się wykorzystywać.

(opr. inf)